Kolekcjonerskie motto

"Trzeba marzyć tak, jakby się miało żyć całą wieczność i żyć tak, jakby się miało umrzeć jutro." [James Dean (1931-1955)]

28 mar 2011

Kadzidlany obraz

Zapachowe ścieżki losu bywają czasem bardzo pogmatwane... i pełne niespodzianek :)
Jeszcze 4 lata temu nie miałam pojęcia, że takie coś jak kadzidło istnieje (pewnie, religijne skojarzenia się nasuwały, ale w perfumach??), i że tak pięknie pachnie.
Początki mojego zbioru były skromne i bardzo "zwyczajne".
Odnalazłam swoje pierwsze zdjęcie, które umieściłam w kolekcyjnym wątku na wizażu (było to w listopadzie 2007 roku). I dopiero teraz widzę, jak daleką drogę przebyłam.

 


Nie zamierzam narzekać, bo to bardzo pouczająca podróż była :) 
Mam nadzieję, że się jeszcze nie skończyła, że wiele nut i aromatycznych niuansów czeka na odkrycie.


Wspominałam już o moich ulubionych nutach w perfumach??
Tak?
Potwierdzam - to kadzidło między innymi.
O najwcześniejszym kadzidlanym zauroczeniu też już pisałam ;)


Dziś kolejny obraz - mojego kadzidlanego ulubieńca.
To kompozycja James'a Heeley'a - Cardinal.
Zapach wielkości, świętości ponad miejscem i czasem...
Zapach przeszywająco ostry i surowy, ale łaszący się do skóry, pragnący ciepła nosiciela.
Daleki i bliski jednocześnie.

Za każdym razem kiedy go noszę, mam przed oczami następującą scenę:
W małym leśnym domku, w bujanym fotelu siedzi matka-starowinka.
U jej stóp - mężczyzna w sile wieku, (koniecznie w sutannie), syn-kapłan.
Wełniany sweter matki przesiąknął kuchennymi przyprawami i wodą różaną; szaty syna pachną kadzidłem (a jakże!) i lasem.
Siedzą tak cisi, zapatrzeni w siebie, korzystają z nadarzającej się chwili bliskości...
Może matka trzyma ręce syna, może głaszcze jego siwiejące włosy??
Tak, teraz może, bo przy ludziach już nie wypada....


Ten obraz jest we mnie, zamknięty w zapachowych "wspomnieniach".
Wystarczy jednak kropla Cardinala na nadgarstku, cień zapachu we włosach i widzę ich na nowo...
Za każdym razem budzi we mnie to poczucie tęsknoty za minioną już chwilą, za kochaną osobą. Za matką, za synem.... Za czułością nie w porę...

Wzrusza mnie i zachwyca swoim pięknem.

 


Dla odmiany tak, kolekcjonerkę we mnie pociąga prostota i klasa flakonu :)
A osoba Jamesa Heeley'a - projektanta, nosa, twórcy - fascynuje mnie jako człowieka :)
i hmmmmm - kobietę ;)))



Dla niewtajemniczonych - sympatyczny wywiad  z Helley'em na blogu olfactorist.com :)
Polecam!



Trochę konkretów:
Nuty:
głowa: czarny pieprz, aldehydy, róża
serce: labdanum, kadzidło,

baza: wetiwer, szara ambra, paczula
Rok powstania: 2006
Nos: James Heeley
Projekt butelki: James Heeley
[zdj. 1+2 - moje :)))]
[zdj. 3 znalezione w sieci]

3 komentarze:

  1. Sugestywna wizja. Kto powiedział, ze "cielesne" kadzidło nie może być ciepłe? :) Dziś rano potraktowałam się Cardinalem i nadal intensywnie pachnie. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, czy byłaby możliwość zakupu kilku próbek? Zależałoby mi na kadzidlanych zapachach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Shan,
    przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz :o
    Przeoczyłam Twoje pytanie, bo rzadko wracam do starszych wpisów....
    Nie, próbek nie sprzedaję, ale z radością wymienię na jakieś puste butelki, których w swoim zbiorze jeszcze nie mam.
    Pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń