I ja postanowiłam dodć swoje trzy grosze.
Kampania reklamowa (ździebko wtórna, przyznaję) niosła nadzieję na coś nowego, na coś wyjątkowego, a tu wielkie BANG! ;)
Tak, to odtwórca roli głównej odcinka: Bang od Marca Jacobsa.
Pewnie powtórzę się w moich zwierzeniach ;), ale co tam:
tak - lubię męskie klimaty, tak - lubię pieprz w perfumach, tak - wetiwer, paczula i żywice wywołują u mnie ślinotok :D
I wydawało mi się, że takiego składu nie można zepsuć. O, słodka naiwności!
Mam pieprz :D Świeży, wiercący w nosie, aromatyczny, początkowo odrobinę podkręcony wetiwerem, zielony i kwaśnawy. Pieprzu są tony, a wetiwerowego zielska tyle, co kot napłakał. Szkoda.
Czekam dalej.... Pieprz....
Pieprz....
O, chyba pieprz nadciąga??
Ale po chwili - niespodzianka - zza wielkiej pieprzniczki
wyłonił się blady i cichy rumianek!
(Przekonałam się już nieraz, że moja skóra cuda wyczynia z zapachami, ale rumianek??)
Jest. Bez wątpienia. Świeży i pachnący.
Zabieram ogromną pieprznicę pod pachę i idziemy na łąkę. Rumianek kwitnie, inne zioła także wydzielają słodkawe aromaty, ja plotę sobie kwietny wianek i pląsam w podskokach z pieprzowym młynkiem w objęciach. W tańcu, jak to w tańcu: tu sypnie się pieprzowy obłok, tam rumiankowe główki opadną podeschłe, tu wypuści soki przydeptane zielsko, tam otrze się człek o zmurszały pieniek....
I tańczą tak sobie, pieprz zakochany w rumianku, do wieczora....
Nie, jednak musiałam ten komentarz wywalić....
Oczekiwania miałam inne, a dostałam intensywny, pieprzowo-ziołowy zapach :]
Flakon jaki jest, każdy widzi ;)))
Perfumy dla miłośników pieprzu, na niezobowiązujące okazje lub przyjęcia w plenerze :D
Trwałość bardzo zadowalająca.
Marc Jacobs Bang
Rok powstania: 2010
Nos:
Nuty zapachowe:
głowy: pieprz czarny, różowy, biały,
serca: nuty drzewne,
bazy: benzoin, biały mech, paczula, wetiwer.
[Zdj. 1 z materiałów reklamowych]
[Zdj. 2 ze sklepu discounto.de]
[Zdj. 3 mojego autorstwa]