Kolekcjonerskie motto

"Trzeba marzyć tak, jakby się miało żyć całą wieczność i żyć tak, jakby się miało umrzeć jutro." [James Dean (1931-1955)]

29 kwi 2011

Bajkowe flakony Anny Sui

Anna Sui jest projektantką mody, ciekawą osobą, artystką.
Do obecnego sukcesu doszła samodzielnie, drogą ciężkiej pracy i silnej woli.
W branży została zauważona dopiero po swoim pierwszym pokazie w 1991 roku, choć projektowaniem dla innych zajmowała się już od lat osiemdziesiątych.
W roku 1993 zdobyła nagrodę Perry'ego Ellisa dla Nowych Talentów w dziedzinie mody.
Po tym sukcesie mogła wreszcie otwierać butki na całym świecie, a w roku 1998 podjęła się współpracy z niemiecką firmą Wella, aby stworzyć swoją pierwszą pachnącą linię :)

Stroje Anny Sui są niesamowitym połączeniem trendów przeszłości, zwłaszcza mody lat 60'tych i 70'tych, oraz elementów rockowych czy baśniowych.




Także zapachy i kosmetyki kolorowe odzwierciedlają rockowo-baśniowe upodobania twórczyni.
Oszałamiająco piękne (bądź oszałamiająco kiczowate;] ) flakony stają się coraz bardziej pożądanymi obiektami kolekcjonerskimi :))))

Tyle teorii.
Teraz część osobista, magdulenkowa ;)

To flakony, które mam w swojej kolekcji:













A to zapachy, które udało mi się przetestować:










Dolly Girl Lil' Starlet - limitowana wersja zapachu Dolly Girl z roku 2008.
Otwarcie jest gorzkawe, oklapłe... Cytrusy nie przynoszą spodziewanej energii i radości. Dalej jest jeszcze gorzej :( Lilia i piwonia dają wrażenie zatęchłej wody wazonowej, zero świeżości, zero lekkości.
Przed wylaniem zawartości do umywalki uratowała fajna baza, która zostaje na długie godziny i jest piżmowa w dobrym, cielistym wydaniu. Na szczęście bez mydlin ;) I słodkawa śliwka. Bardzo przyjemna, dodająca smaczku, zaokrąglająca całość kompozycji.
Dla mnie zapachowa klapa, ale tą końcóweczkę zużyłam, aby został flakon :)))


Nuty: 
Głowy: zielona gruszka, cytrusy
Serca:
lilia wodna, piwonia
Bazy:
piżmo, śliwka







Sui Love - zapach z 2002 roku, którego nosem jest Jean-Louis Grauby.
Z założenia zapach idealnie pasujący do hasła lat sześćdziesiątych: "Pokój i Miłość".
Nie mam pojęcia, czy tak faktycznie te lata pachniały, ale jest to niewątpliwie zapach interesujący i przyciągający. W otwarciu owocowy z dobrze wyczuwalną nutą bergamotki, dalej przytłaczający wręcz upojnymi kwiatami (głównie jaśminem i miodową tuberozą), w bazie lekko zadziorny ;) poprzez skórzastą wanilię i gałkę muszkatołową. Śliczny i z charakterkiem :)
Nawet trwałość ma całkiem przyzwoitą. Używam bez żalu ;)


Nuty: 
Głowy: bergamotka, owoc męczennicy, osmanthus
Serca: jaśmin, biała róża, tuberoza, kwiat pomarańczy, lilia wodna, włoski fiołek
Bazy: wanilia z Madagaskaru, piżmo, gałka muszkatołowa.







Długa droga kolekcjonerska jeszcze przede mną, do zdobycia zostało mi 10 flakonów!
A co roku prawie dochodzi nowy...
Eeeee, życzcie mi powodzenia.....


[zdj. z pokazów mody i plakaty odnalezione w sieci]
[zdj. flakonów z mojego zbioru]

27 kwi 2011

Przytulaśny wąż ;)

Tytuł zawiera dużą dozę sprzeczności w sobie :)))
ale taki właśnie jest zapach, o którym chcę dziś napisać.

Bohater nasz, nazwany przez twórców Pythonem, jest przecież słodkim, przytulaśnym puchatkiem.



Gdzie mu tam to groźnego gada??




Perfumeryjny Python z żywym wężem ma tylko dwie cechy wspólne:
jest piękny i (użyty w nadmiarze) może być dusicielem ;)





Dzieło to (z roku 1999) należy już dziś do klasyki gatunku w kategorii orientalno-kwiatowej. Przebogaty, niesamowicie ciepły i zmysłowy jest równocześnie przytulaśny i puchaty.
Wypisuję dziś same sprzeczności, ale nie potrafię inaczej...
Na mojej skórze właśnie tak się Python układa. Pełza leniwie po jej powierzchni, otula, przytula....
Daje wrażenie radosnego ciepła i błogości.

Taki obraz maluje moja wyobraźnia:
w letnie popołudnie para spotyka się na romantycznej schadzce ;)
Młodzieniec przynosi ukochanej mandarynkową lemoniadę (dla ochłody), częstuje ciepłą czekoladą, doprawioną kardamonem i gałką muszkatołową (aby coś na słodko i z pazurem było), podaje suszone śliwki do zagryzienia (mniam....), obsypuje niezidentyfikowanym kwieciem (z lektury nut wynika, że to jaśmin i róża), dokłada waniliowe ciasteczko i na koniec prowadzi do altanki wyrzeźbionej z sandałowca (aby ukryć się przed oczami ciekawskich). Nad tym urokliwym zakątkiem snuje się lekki kadzidlany dymek (nie pytajcie skąd ;))

Chwila trwa, i trwa, i trwa..... i jest piękna :)





Wypiłam dziś flachę do dna:




Z ogromną radością dołożę ją do flakonikowego zbioru :)

Tradycyjnie już polecam do testów (jeśli uda się Wam gdzieś go jeszcze znaleźć).




Nuty:
Głowy- bergamotka, mandarynka,
Serca - śliwka, czekolada, róża, jaśmin, kardamon, gałka muszkatołowa,
Bazy - sandałowiec, benzoina, wanilia.

[zdj. 1 + 2 wyszperane w necie]
[zdj. 3 ze sklepu internetowego amazon.de]
[zdj. 4 ze strony http://www.tgf.art.pl/?p=129 ]
[zdj. 5 moja butelecka]

23 kwi 2011

Radosnego Alleluja!

Pędzę dziś z koszyczkiem świątecznych życzeń:



Niech się każdemu z Was, w ten piękny, wiosenny, radosny czas
dobrze dzieje.



Chrystus i Magdalena

Błękitne mgły pajęcze
owiały drzewa śpiące,
po siwych wodach tęcze
włóczyło złote słońce.



Słoneczne zamyślenie
świat owładnęło cały,
gdy Marii Magdalenie
zjawił się Zmartwychwstały.


Zgięła ją cześć i trwoga,
żałość ścisnęła łono - -
a On szedł tam do Boga,
w dal senną, nieskończoną.


W błękitne mgły przejrzyste
szedł biały w blaskach słońca,
a ona szepcząc: Chryste!...
patrzała nań klęcząca.


Kazimierz Przerwa-Tetmajer


[zdj. 1 wyszperane w necie]
 



 

21 kwi 2011

Kociaki ;)

Przedstawiam dziś kolejną markę perfum, która jest dopełnieniem linii modowej ;)
Pussy Deluxe, bo o niej będzie mowa, jest częścią firmy Nastrovje Potsdam [tej od Vive Maria ;)].
Jeśli szukacie: słodkich sukieneczek, ślicznych topików, dziewczęcej bielizny, czarujących akcesoriów, to jesteście w domu ;)
Znakiem marki jest kociak,


który powtarza się na wszystkich produktach.

W 2007 roku powstał pierwszy zapach marki, zmieszany przez MAURER & WIRTZ - Pussy Deluxe




Nuty:
Głowy: akacja, bergamotka;
Serca: irys, jaśmin, dzika truskawka, kwiat tiare;
Bazy: tonka, paczula, piżmo, heliotrop, pralinki.


Tak wygląda flakon na żywo:


Niestety, nie miałam okazji przetestować zapachu...


Kolejnym wytworem firmy z roku 2008 była wersja  Pussy Deluxe - Velvet Kitten


 


To butelka na żywo:



Nuty:
Głowy: liczi, bergamotka, magnolia, mandarynka, różowy pieprz, bylica pospolita;
Serca: frezja, jaśmin, śliwka, konwalia, lotos, róża;
Bazy: piżmo, cedr, wanilia, ambra.

Zapach jest owocowy, orientalny, odrobinę pikantny. Tajemniczy i przytulaśny jednocześnie. Fajny :)))
Trwałość średnia, jednak przy relacji cenowo/pojemnościowej nie będę się czepiać ;)


I ostatnie dzieło z 2010 roku  Pussy Deluxe - Showcat, dla wszystkich kociaków, które odnajdują się w światłach ramp, a z ulicy uczyniły swoje osobiste wybiegi ;)





Flakon w pełnej krasie i z kompletną zawartością przedstawia się tak:



Nuty:
Głowy: bergamotka, różowy pieprz, jabłka Granny Smith;
Serca: niebieska frezja, jaśmin, bułgarska róża;
Bazy: piżmo, cedr, ambra.

To jeden z moich ostatnich strzałów w ciemno (z powodu flakonika, oczywiście)....
Przetestowany i odłożony do pudełka na czas bliżej nieokreślony....
Bo przecież - nie cofnę się w latach, nie zmieni mi się gust zapachowy, nie mam córki....
[może będzie okazja obdarować dziewczynę syna :)))]

Jak się domyślacie, strzał zupełnie chybiony.
W otwarciu świdrujące zielone jabłuszko i bergamotka, pieprzu nie stwierdza się. Dalej rozwrzeszczane, choć wodniste kwiatki; ciężko z tego jazgotu woni wyodrębnić coś konkretnego; i po kilku godzinach sztucznawa, piżmowo-cedrowa baza.
Trwałość przeciętna, ale znów dodam, że nie będę się czepiać, nie ma to być zapach na całonocną imprezę.

Zdecydowanie bardziej podobała mi się wersja Velvet Kitten.
A może upływ czasu zatarł negatywne wrażenia? ;)

Do testów - tradycyjnie polecam, ale przed ewentualnym zakupem radzę się dobrze zastanowić ;)
Przecież nie każda z nas ma ochotę zostać na całe życie słodkim kociakiem....


[ilustracje ze strony firmowej: http://www.m-w.de/markenwelt.html ]
[zdj. flakonów mojego autorstwa]

18 kwi 2011

Otagowana...

...zostałam :)

Przez Wiedźmę z Podgórza :) Dziękuję pięknie i przyłączam się do zabawy.




Nie tak dawno jeszcze przypatrywałam się z dystansu tej bardzo sympatycznej zabawie łańcuszkowej blogerów :)
Dziś jestem w samym środku młyna ;) i bawię się dobrze.

Postaram się sprostać wszystkim wymaganiom, oto one:

1. Podziękować za wyróżnienie.
2. Zamieścić u siebie link do bloga osoby, która obdarowała wyróżnieniem:)
3. Wkleić u siebie logo wyróżnienia.
4. Przekazać nagrodę dziesięciu blogerom.
5. Zamieścić linki do ich blogów.
6. Powiadomić o tym nominowane osoby.
7. Na koniec zaś - stworzyć listę rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą.


Trzy punkty zrealizowane, lecę dalej:

Kwiatek ode mnie wędruje do
blogerów pachnących:
Skarbka - http://skarbka-nosem.blogspot.com/
Sabbath - http://sabbathofsenses.blogspot.com/
Elve - http://nosthrills.blox.pl/html
Dominikib - http://pachnaceblogowanie.blogspot.com/ (jak bumerang)
Favkes - http://favkes.blox.pl/html
Aniołka - http://fragrantica.blox.pl/html
Marcina - http://niemuzycznapieciolinia.blogspot.com/

do kosmetycznej Hexxany - http://tysiacjedenpomyslowipasji.blogspot.com/

do dekupażującej Sasi - http://serwetkamalowane.blox.pl/html

i do gotującej Vesenki - http://vesenkiszalenstwakuchenne.blogspot.com/


Powiadomienia polecą za chwilę gołębią pocztą,


a ja przyznaję się publicznie do szczęsliwych chwil :)))

1. Uszczęśliwiają mnie weekendowe wypady za miasto z rodziną
2. oraz wspólne posiłki. Uwielbiam, kiedy siedzimy razem przy stole :D i mamy dla siebie czas.
3. Uszczęsliwia mnie każda nowa flaszeczka w kolekcji
4. i każdy nowy zapach, który mam możliwość poznać.
5. Uszczęśliwiają mnie wolne chwile z książką,
6. z dobrym filmem
7. i dobrym winem ;)
8. Uszczęśliwiają mnie przyjaciele, którzy mimo odległości są zawsze ze mną.
9. Uszczęśliwia mnie moje miasto




                          









10. i moja wieś






Mogłabym tak jeszcze długo ;) Ale nie będę zdradzać więcej...


Przy tej miłej okazji życzę Wam, drodzy Czytelnicy, wielu szczęśliwych chwil.



[zdj. 2 znalezione w necie, reszta z albumu rodzinnego;)]

15 kwi 2011

Prezent

Dostałam prezent, wyśniony, wymarzony i zupełnie niespodziewany :)))
O którym wspominałam całkiem niedawno ;) TU



Chciałam mieć komplet, to mam :)

Vive Maria - Almost Innocent
To faktycznie zapach świeżości, niewinności, młodości.
Rozpoczyna się mocnym cytrusowym akcentem z nutą ziarenka pieprzu, takiego dopiero co rozgryzionego. Język jeszcze pali, ale już ratujemy się soczystą brzoskwinią.
Niesamowity kołowrót wrażeń w kilkudziesięciu sekundach otwarcia :)
Dalej jest już spokojniej - miodowo, jaśminowo, ambrowo.
Dochodzi cedrowo-waniliowa baza. Bardzo jasna, rozmyta, rozproszona.
A jednocześnie ciepła i przytulna.
Trwałość kilkugodzinna, dla mnie niesatysfakcjonująca :(

Zapach różni się od fioletowej siostry zdecydowanie.
Nie ma tego magnetyzującego uroku, tej siły przyciągania... Jednak wyłapuję jakiś wspólny mianownik, coś radosnego, czystego, obecnego w obydwu wersjach.
To coś pozwala mi cieszyć się każdym flakonikiem na swój sposób :)))





Na koniec chcę jeszcze dodać parę słów odnośnie opakowań.
Na zdjęciach flakony wyglądały oszałamiająco! [no dobra, ja mam bzika, na mnie robiły wrażenie ;)))]
Niestety, w rzeczywistości butelki są takie sobie, a ich wykończenie pozostawia wiele do życzenia :(
Kartonów i woreczków nie będę się czepiać, bo to nie mój obszar zainteresowań, ale szkło i korki wołają o pomstę do nieba! Niedbałe wykonanie i słabej jakości
materiały.... Przykre, zwłaszcza biorąc pod uwagę sugerowaną cenę marki (66€).
Cena promocyjna była zdecydowanie bardziej adekwatna.
Mam nadzieję, że mój niespodziankowy ofiarodawca także trafił na tą okazję ;)))


[Dziękuję, Słońce!]




Nuty:
Głowa - lemonka, cytryna, liczi, różowy pieprz
Serce - biała brzoskwinia, magnolia, jaśmin
Baza - cedr, ambra, wanilia
Rok produkcji: 2007
 
 
 
[Zdj. 1 mój flakon]
[Zdj. 2 z materiałów reklamowych]
 

11 kwi 2011

Brzydkie kaczątko

Pojadę dziś po bandzie ;)))


"Zapach Couture przedstawia Kylie Minogue w nowej aurze - jako nowoczesną ikonę stylu, której promienny uśmiech wyraża jej życiową pasję. Jest niezwykle kobiecy, elegancki i stylowy. Couture, niczym krawiec tworzący suknię, okrywa Kylie zmysłowym, idealnym zapachem. Uszyta na miarę suknia jest luksusem, tak jak idealnie dopasowany zapach, pasujący do naszego stylu i osobowości. Perfumy Couture, tak samo jak ubrania Kylie Minogue, pozostają na długo w pamięci i doskonale wyrażają jej styl.

Olśniewający, wyszukany flakon jest kwintesencją filozofii zapachu Couture. Zmysłowo zaokrąglona butelka ze szklaną, grubą podstawą w elegancki sposób skrywa nowy zapach Kylie. Stylowym elementem jest nakrętka, która przedstawia czarny gorset podkreślający kobiecość i szyk. Gorset jest również charakterystycznym elementem strojów Kylie Minogue. Z przodu butelki znajduje się czerwony napis Couture w awangardowej wersji. Na nakrętce widnieje charakterystyczna litera K – stylowa pieczęć Kylie Minogue. Opakowanie wody toaletowej Couture wygląda jak złoty gorset oplatający czarne pudełko. Kolory wody perfumowanej, w odróżnieniu od wody toaletowej są odwrotne – czarny gorset jest na złotym tle. "




To opisy ze strony: Kylie Minogue Polski serwis internetowy.
Takie same "brednie" dotyczące Couture znajdziecie na każdej prawie stronie opisującej zapachy, na forach perfumowych i blogach.

Nie pałam jakąś szczególną niechęcią do wytworów perfumeryjnych sygnowanych nazwiskami gwiazd ;)
Jedne są mniej, inne bardziej udane, a dobra reklama i zapowiedzi robią swoje :)
Namiętnie testuję nowości wszelkie, nawet te celebryckie, czasem jakaś perełka trafia do mojej kolekcji.
Częściej z powodu flakonu niż skrytego wewnątrz zapachu, ale zdarzają się wyjątki. Jak to w życiu ;)))

Uwierzycie więc mi na słowo, że po przeczytaniu tego reklamowego bełkotu nie miałam najmniejszej chęci na testy.
Los jednak bywa przewrotny :/
Oczywiście zupełnym przypadkiem trafił w moje ręce flakon Couture wraz z zawartością.

Zostałam zadziwiona :o
Bo zawartość kiczowatego flakonika jest całkiem przyjemna :)
Żadne to niszowe dzieło sztuki, ale całkiem porządna rzemieślnicza robota.
W otwarciu pojawia się delikatny fiołek z odrobiną wiśnowej maromlady, fiołek pudrzy się, mizdrzy się i pięknieje z każdą minutą :)
Podejrzewam o współudział jaśmin, który tu wyjątkowo nie jest dusicielem,
i urocze, egzotyczne ylang-ylang. W bazie, rozpoczynającej swój żywot zbyt wcześnie, dokazuje przesłodka, ale nie przesłodzona wanilia i czyste piżmo.
Całość jest zgrabna, doprawiona w miarę, przyjemna dla nosiciela i łaskawa dla otoczenia ;)
Jedynie ponarzekam sobie na trwałość - mogła by być lepsza.

Butelka na żywo mniej zgrabna niż na zdjęciach promocyjnych, ale mała 15-stka jest całkiem do rzeczy. Tylko ta rura! <przewraca oczami i mdleje>



Do testu polecam :)



Nuty:
Głowa: wiśnia amarena, kwiat cytryny, fiołek
Serce: ylang ylang, jaśmin, kwiat Passiflory
Baza: piżmo, wanilia, cedr
Rok produkcji: 2008
Nos: Alexandra Kosinski


[zdj. 1 ze strony cosmoty.de]
[zdj. 2 moja flaszka :/ ]