Chyba każdy, kto zdołał się w perfumeryjnym światku zadomowić, miał z nimi do czynienia :)
Może tylko teoretycznie, może próbkowo, a może i kilka małych, zgrabnych flakoników przewinęło się przez Wasze ręce?
U mnie do niedawna było tylko teoretycznie :))))
Kiedy jednak zapoznałam się z ofertą firmy, wpadłam.
Zauroczyła mnie mnogość zapachowych pomysłów, możliwość zbierania maleńkich flaszek i ustawiania ich tematycznie, jak w prawdziwej bibliotece :)
Sam pomysł jest genialny!
Panowie Christopher Brosius i Christopher Gable w roku 1993 wymyślili sobie stworzenie takiej zapachowej biblioteki, do której będzie mógł sięgnąć każdy i przywołać, wraz z zamkniętym w małej butelce zapachem, ulotne chwile i wspomnienia.
Perfumy te bazują na naturalnych składnikach i wymyślonch nutach :)
Są skonstruowane linearnie, nie rozwijają się wraz z upływem czasu.
Pogrupowane są w kategorie, zestawy tematyczne, np. Herbology (ziołologia ;)))), Happy Hour Collection, Kahala Collection, Natural Attraction, Sweet Delights, Jelly Belly, Tootsie, Hershey's, Sanrio Collection, Demeter Naturals Collection, itp.
Najpopularniejsze zapachy to: Pure Soap, Baby Powder, Laundromat, Sex on the Beach, Gras, Rain, Wet Garden, Snow, Gin&Tonic, Salt Air, Cannabis Flower, Tomato, Dirt, Jasmin, Magnolia, Lilac, Patchouli.....
Nosami odpowiedzialnymi za te ciekawostki są: Christopher Brosius i Francis Kurkdjian.
Nazwa firmy wzięła się od greckiej bogini Demeter - bogini płodności Ziemi, urodzaju, Bogini Matki.
Sprytny pomysł ;) Dopóki matka ziemia będzie dawała plony, dopóty twórcy DFL będą mieli tematy i składniki do kolejnych kompozycji :)))
Przez moje ręce przewinęło się już sporo próbek, odlewek, a w końcu upolowałam parę flakonów :)
Dziś dwa krótkie opisy - ulubieńca i fuja wszechczasów ;)
1. Ulubieniec - Holy Smoke
To kadzidlak :) Prosty, ciepły i przyjemny - jak na kadzidło oczywiście :)))
Mam tu wszystko, co lubię: żywice, kadzidło, przyprawy. Odrobinę dymu i delikatną nutkę spalenizny.
Jedynie trwałości mam trochę za mało, ale to urok większości Demeterków :(
2. Fuj wszechczasów - Christmas In New York
Ja już sama nie wiem, czego się spodziewałam :/
Miały być aromaty świąteczne, przyprawy, jabłka, orzechy. No miały być Święta w próbce...
A tu po sekundzie wyłoniła mi się zaparowana kuchnia, z ogromną ilością surowego ciasta piernikowego na stolnicach, z garami, w których stygło ugotowane mleko [widziałam korzuchy pływające po powierzchni!], błeeee.
Tu dla odmiany wyjątkowa trwałość, zapach spowodował mdłości i obrzydził mi użyte później perfumy.
Przygoda Demetrowa dopiero się zaczyna, będzie ciąg dalszy :)))
Nuty:
Holy Smoke - orientalne żywice i przyprawy
Christmas in New York - napój Egg Nog, przyprawy, jabłko i pieczone orzechy
[zdj. 1 ze strony samonis.pl]
[zdj. 2 mojego autorstwa]
[zdj. 3 ze strony Demeter]
Też mam kilka ulubieńców: Fireplace, Bonifre, Mulled Cider, Egg Nog, Holy Smoke. Kwieciste mi nie bardzo podeszły,mało podobne są do tego czym mają pachnieć. Chociaż Linden to lipa absolutna była i to tak świdrująca w nosie że nie dałam rady- choć ładna. Jest jeszcze mnóstwo które chciałabym poznać ,ale wiesz jak jest z zakupami na ich stronie:/
OdpowiedzUsuńSkarbku, ja mam jeszcze parę innych które bardzo lubię. I na pewno po wpadce z Ch in NY nie zamierzam się poddawać ;)
OdpowiedzUsuń