Dziś jeszcze nie zdradzę, kto został ówczesnym faworytem ;) ale przedstawię Wam jednego z kandydatów w towarzystwie swego ciekawego krewnego.
Tytuł zdradza już dzisiejszych bohaterów :D
Bardzo krótkim słowem wstępu - Werner Baldessarini był projektantem mody u Hugo Bossa, później także kierował zarządem. Od jego nazwiska nazwę wzięła luksusowa linia mody męskiej i kosmetyków.
W 2006 roku Hugo Boss odsprzedaje Label Baldessarini najpierw Wernerowi Baldessariniemu, a on z kolei firmie Ahlers AG.
Licencję zapachową natomiast posiada koncern Procter&Gamble, a kompozycje tworzą w stajni Firmenich: Jean-Marc Chaillan, Pierre Wargnye i Alberto Morillas.
Mnie zainteresowały dwa zapachy:
Baldessarini - Ambre i Baldessarini - Strictlly Private.
Oba męskie, oba luksusowe, oba w kategorii orientalnej. Oba podobają mi się i oba mogłabym nosić... ale jakoś nie chcę ;)
Producent kieruje je wyłącznie do męskiej części publiczności, i nawet jeśli nie przejmuję się podziałem na zapachy damskie i męskie, i nawet jeśli te dwa przyjemnie mi się testowało, odczuwam pewien 'zgrzyt całościowy'.
No po prostu nie wyglądam tak:
ani tak:
Parę wrażeń z testów:
BA - jest od początku słodki. Sok mandarynkowy lepi się do skóry, sok jabłkowy lekko orzeźwia. Po takim przyjemnym początku ostra, dosadna nuta skóry i fiołkowy akcent jak z Grey Flannel mogą odrzucić lub zniechęcić, ale wystarczy dać zapachowi trochę czasu, pięknieje z każdą upływającą minutą. Labdanum dokłada trochę goryczki, która przeplata się z waniliową słodyczą i ambrową mlecznością.
Po kilku godzinach zostaje baza z kwaskowo-ziemistego mchu dębowego i ambry.
Zapach jest 'niby' ambrowy i właściwie go lubię, ale miejsca na podium nie znalazł ;)
Natomiast BSP początkowo jest wytrawny, przyprawowy. Wyraźnie łupie w nos pokruszonym różowym pieprzem i suszoną bazylią. Kwaśna, skórzasta bergamotka, wilgotny wetiwer i paczula dają wrażenie 'ziemi po deszczu'. Bardzo przyjemne wrażenie :D Ale stopniowo zaczyna się uwalniać mega porcja słodyczy. Robi to dziwne wrażenie po raczej gorzkawym wstępie. Im dalej w las tym słodziej i drzewniej. Cedr przysłania całą widoczność, a ambra z wanilią po prostu się scukrzają :/
Jeśli mam szczęście i doczekam do końcówki, udaje mi się wyłapać parę gorzkawych, żywicznych nutek.
Częściej jednak decyduję się na zmianę zapachowego repertuaru ;) niż na wielogodzinne trwanie w pudrowej słodyczy.
Zapachy są fajne, ciekawe, serdecznie polecam do testów.
A flakony mam obydwa :D
Baldessarini Ambre
Rok powstania: 2007
Nos: ze stajni Firmenich
Nuty zapachowe:
głowy: mandarynka, czerwone jabłko,
serca: fiołek, skóra,
bazy: labdanum, wanilia, ambra, mech dębowy.
Baldessarini Strictly Private
Rok powstania: 2009
Nos: ze stajni Firmenich
Nuty zapachowe:
głowy: bazylia, bergamotka, jałowiec, różowy pieprz,
serca: wetiwer, paczula, absolut różany, żywica
bazy: wanilia, ambra, cedr.
[zdj. 1 i 2 z materiałów reklamowych]
[zdj. 3 i 4 moich flakonów]
Znam chyba wszystkie Baldessarini. testowałam Strictly Private i Del Mar. Oba uważam za przeciętne i zbyt proste, dlatego też bałam się, żeby tylko nie tknąć Ambry, bo mogę się rozczarować (albo, co gorsze, spodoba mi się? ;) ).
OdpowiedzUsuńW sumie flakony ładniejsze od zawartości imo.
Faktycznie zapachy Baldessarini są jakieś takie dojrzałe, dokładnie jak dla Panów na obrazkach. No i szalenie proste - czy to dobrze, czy nie to rzecz gustu, ale te które znam również zdecydowanie nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
domurst
Jeszcze a'propos Ambry - sprawdź Ambar od Del Pozo - jeden z niewielu damskich zapachów, którego nie wahałbym się użyć :)
OdpowiedzUsuńWiedźmo, flachy Baldessarini podobają mi się bardzo! Zapachy też, choć mam lepsze do noszenia :D Ale przy testwoaniu krzywdy mi nie zrobiły ;)
OdpowiedzUsuńDomrust, dziękuję za ambrowy typ.
Ambara miałam, nosiłam krótko ale z ogromną przyjemnością :D