Dziś będzie na smutno.
Wróciłam z rodzinnego domu... Z pięknej rodzinnej uroczystości... Z udanych odwiedzin u znajomych...
Bez przesady mogę napisać: było cudownie.
I pewnie wspominałabym ten wyjazd jako najmilsze wydarzenie roku, gdyby nie 'mały incydent', który urósł w moich oczach do rangi 'tragedii sezonu'.
Otóż - w Polsce czekało na mnie kilkadziesiąt różnych flakonów: pustych, pełnych, używanch. Nowych - kupionych dla poznania zapachu, używanych - wygranych w licytacji, pustych - wyżebranych po znajomych, wymienionych na wizażu czy dostanych od Bardzo Dobrych Dusz.
Jechałam do mamy z wielką niecierpliwością! Na miejscu już - rozrywałam wszystkie koperty i paczki w radosnym amoku, aby dostać się jak najszybciej do cudnej zawartosci. Nie mogłam wprost nacieszyć oczu. Oczywiście od razu, na "szybciocha" porobiłam zdjęcia :D
Aby móc podzielić się tą ogromną radochą z innymi pozytywnie zakręconymi ;)
Tu powody mojej radości:
i zarazem powody mojej rozpaczy :(((
Bo wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po powrocie do domu okazało się, że kartonów z flakonami nie ma! Przeszukiwania auta, garażu, toreb, walizek, siatek i worków nie przyniosły żadnego rezultatu. Kartonów brak :(
Błyskawiczny telefon do rodziny w PL: pomocy, szukajcie....!
I po czasie odpowiedź: nie ma, nic nigdzie nie zostało....
Nie mam pojęcia kiedy, jak i gdzie dwa wielkie puda zostały wessane przez trzeci wymiar.
Morze wylanych łez już powoli obsycha, dwie nieprzespane noce za mną. Powoli dociera do mnie świadomość, że większości perełek już pewnie nigdy nie znajdę :(
Wiem, to tylko szkiełka.
Ale to aż moja druga miłość!
Niniejszym chciałam serdecznie podziękować wszystkim BDD za Wasze dobre serca i przeprosić za to rozczarowanie.
Czarna owca mówi: dziękuję!
[zdjęcia mojego autorstwa, colaże wykonane przy użyciu programu picasa3]
Magdulenko, kiedy przeczytałam Twój komentarz u mnie bałam się czegoś znacznie gorszego. Rozumiem poczucie straty i żal - to nie tylko szkiełka, to przedmiot pasji. A jednak... Nie stało się nic, czego nie można odwrócić. Na szczęście (w nieszczęściu). Tildę kiedyś wysiorbię po raz kolejny, będę pamiętała. Zamiast Avignon mogę Ci wysłać Jaisalmmera, a i sam Avignon w końcu opróżnię. Mogę mieć dla Ciebie flakonik z French Lovera w ciągu miesiąca czy dwóch. A w ogóle - może jeszcze się pudła znajdą? Oby!
OdpowiedzUsuńNa razie ściskam serdecznie i... No cóż... Współczuję. Rozumiem żal.
Wyszło, jak gdybym bagatelizowała stratę. Nie, nie, nie! Nie bagatelizuję. Widzę, że zniknęły Ci cudeńka prawdziwe. po prostu... Wczoraj kumpel przejechał psa. Tego się odwrócić nie da. Kiedy potłukł mi się pełen, nowy flakon AOUD Micallef byłam pewnie podobnie wkurzona i nieszczęśliwa. Ale to tylko flakon. Choć żal...
OdpowiedzUsuńSabb, dziękuję - przede wszystkim za próbę zrozumienia. Wiem, że to 'głupie' - płakać po szkiełkach... I że pewnie będą inne. I że mogło się coś gorszego przytrafić :(
OdpowiedzUsuńTak, wiem to wszystko i mimo to serce się ściska z żalu.
"Pustakowej" pamięci polecam się mimo wszystko, następnym razem będę wszystkiego pilnować jak przysłowiowego oka!
Magdo! Przytulam bardzo mocno. :)
OdpowiedzUsuńJasne, że to "tylko" szkiełka, ale też Twoja pasja, co przecież z takim uczuciem udokumentowałaś. Cóż, bardzo mi przykro.
Ale może jeszcze nie trać nadziei? W przyrodzie naprawdę nic nie ginie, najwyżej zmienia właściciela. Ale czemu ktoś miałby buchnąć puste flakony po perfumach? Przecież nawet idiota zorientuje się, że nie są nic warte, w monetarnym sensie! ktoś Wam się do auta zakradł czy jak? Dlatego powtarzam: może jeszcze się znajdą! :)
A teraz do rzeczy, czyli rekompensaty. :) W Twoich przogromniastych zbiorach nie zauważyłam Perfum d'Empire. Czy interesuje Cię flakon po setce Wazamby? Mogę jeszcze wycyganić Hypnose Elixir de Parfum z resztka płynu, bo właścicielce się znudziło. Tylko bym testnęła celem recenzji i Tobie resztę posłała, jeśli masz ochotę. Niedługo (za jakieś dwa lub trzy miesiące ;) ) skończę NU edp, ale tego gościa masz na pewno, bo pamiętam.
Więc jak?
Wiedźmo,
OdpowiedzUsuńdziękuję :*)
Jakoś beznadziejnie marzę, że flachy się jeszcze znajdą, ale... raczej bardziej prawdopodobne jest, że jednak zmieniły właściciela. Wiem, że zabrzmi to nieprawdopodobnie, jednak wydaje mi się, że kartony zostały gdzieś zapomniane podczas przepakowywania auta. Byliśmy w kilku miejscach, kilka razy musieliśmy nasz ruchomy dobytek 'przemeblować' no i pewnie przez nieuwagę gdzieś zostały. Znajomi zaalarmowani nic nie znaleźli, więc chyba jednak przypadkowy ktoś je znalazł i sobie zabrał. Kilka pełnych flach zużyje lub sprzeda, puste wyrzuci - i to mnie boli najbardziej.
No nic, żyję dalej ;)
Będzie mi szalenie miło jeśli Pd'E dla mnie zostawisz. Resztę mam :D
Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam!
buuu:( tyle flaszek....... szkoda:( Moze się jeszcze gdzieś odnajdą:**
OdpowiedzUsuńEhh... Wiem, ze to głupio brzmi, ale trudno. Trza żyć dalej. ;) Mam nadzieję, ze szybko odrobisz straty. :) Jakbyś w przeciągu roku nie znalazła godnego dublera dla Ultravioletowej trzydziechy lub Poison, daj znać. :) Wazamby resztki dziś donaszam. Jak się zbiorę, wyślę flakon Twojej Mamie (zgadza się?).
OdpowiedzUsuńJako, że moje poczta coś się kwasi i wysłane listy zaraz wracają z powrotem, odpowiadam, że próbki doszły. Całe, zdrowe i piękne. Dziękuję. :) A za Królowe należy Ci się buziak i jakiś flakon dodatkowy! :* ;) Taaki atomizer.
ojej.. współczuje beznadziejnej sytuacji... :(
OdpowiedzUsuńDziwna to sprawa Magdulenko. Ja bym trochę powęszyła - przecież to duże kartony , pod ziemię się nie zapadły ! Musiały zaginąć na drodze dom-samochód...; o
OdpowiedzUsuńA płaczem się nie martw - też bym płakała...
Mnie tak kiedyś zaginęły dwie torby cennych książek. Musieliśmy zostawić na parkingu... Może te flaszeczki ktoś odda? W końcu normalnemu człowiekowi po nic one.
OdpowiedzUsuńSkarbku, White Praline, Darlo - dziękuję za próby pocieszenia.
OdpowiedzUsuńCiągle czekam na jakiś sygnał z rodzinnego domu, jednak z każdą upływającą godziną nadzieja maleje...
Koniec żalenia się. Wracam do rzeczywistości.
Obyśmy wszyscy zdrowi byli :D
Magdulenko, tak sie przejęłam Twoją sytuacją, aż mi sie przyśniła...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już nikogo więcej nie postraszy....
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję wszystkim za ciepłe słowa pocieszenia.
Dziś już coś milszego będzie ;)