u Szamana :D
Dziś bohaterem naszego spotkania jest zapach firmy Honore des Pres - Chaman's Party.
Zwabiona zostałam kuszącą przeceną na Aus Liebe zum Duft, jeden klik i flakon Szamana już u mnie :D
I przyznaję od razu, że był to strzał w ciemno. W czasie kiedy zapach wchodził na rynek nie zaciekawił mnie zbyt intensywnie. Nie odczuwałam pokusy ;)
Za to obecnie, po przeczytaniu paru dostepnych w sieci recenzji, kilku notatek ze sklepów sprzedających produkty Honore des Pres .... trafiło mnie ze zdwojoną siłą :)
Spodobała mi sie także idea firmy - założonej przez Christiana Davida [ TU krótki wywiad z twórcą marki] - komponującej organiczne perfumy dla mieszczuchów poszukujących natury i prostoty ;)
Ale do sedna:
jak tylko paczka dotarła w moje ręce, rozszarpałam w 3 sekundy papierowe opakowanie (w związku z tym flacha nie ma ubranka, ale na szczęście znalazło się dla niej miejsce w przepastnej komodzie) i zlałam się Szamanem po pas :)
I było to swoiste zapachowe Deja-Vu: odnalazłam tu powiew kamforowej nuty z Esprit du Tigre od Heeley'a, odnalazłam przypaloną orzechową miazgę z Fumidusa, odnalazłam też suszone zioła i lekko dymiący wetiwer.
Całość jest przesycona złotem - kojarzy mi się z jesiennymi gonitwami po lesie i obrzucaniem się opadłymi liścmi.... i ze snującymi się w oddali dymami z ogródkowych ognisk.
No a gdzie party??
Niestety, tym razem Szaman się na nas wypiął ;)
Jest dymnie, i liściasto, i ziołowo, ale bez wizji i ekstaz.
Może to taki swojski znachor lub fitoterapeuta? :D
Rok powstania: 2008
Nos: Olivia Giacobetti
Nuty: haitański wetiwer, egipska bazylia, wenezuelski gwajak, suszone kwiaty goździków z Madagaskaru
[Zdj. 1 odszukane w sieci]
[Zdj. 2 i 3 mojego autorstwa]
O! Remont zrobiłaś. :D Ślicznie tu teraz. :))
OdpowiedzUsuńBo jak był remont, to musi być parapetówka, czyli Party. Chaman's nadaje się przednio. ;)
Gratuluję kolejnego szkiełka (tylko, skoro nie "zaiskrzyło", kiedy wychłepcesz zawartość?).
Wiedźmo, dziękuje za miłe słowa :*
OdpowiedzUsuńRemont był już konieczny. Na razie maleńki, ale to pierwszy krok.
A Szaman nie jest zły ;)
Nie "iskrzy" między nami jak w sylwestrową noc, ale czujemy się ze soba swojsko i wygodnie.
Damy radę :D
Remont bardzo udany. Mnie się podoba. Czarne blogi perfumeryjne to jakiś poważny trend w polskiej blogosferze. :)
UsuńCo do szamana - dla mnie to cała spójna, misterna wizja. Przynajmniej tak go odebrałam dawno temu, kiedy opisywałam sprowadzoną z Lucky próbkę. Kto by wówczas pomyślał, że polskie perfumerie niszowe tak poszerzą ofertę. Wiem, że Ty z wielkiego świata, ale na mnie ten trend robi wrażenie. U Was to się dzieje na większej przestrzeni czasu. U nas jest teraz boom. I to cieszy.
Sabb, dziękuję w imieniu 'remontu' :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ten boom - nie tylko w Polsce :D
Żeby tak jeszcze zwolniono perfumy z cła... ;)
O tak! Albo żeby ceny w Euro dorównały cenom w Stanach...
UsuńNie jestem amerykanofilem - mam spory dystans do tej kultury i dostrzegam jej mankamenty, ale mieszkanie w NY to jest raj dla wielbiciela niszy. Tam jest, kurka (wtrącenie celowe, dla podkreślenie emocji zawartych w tym wykrzykniku) wszystko!