Nowa wersja miała być "odważną" reinterpretacją klasyka. Dodane nuty lukrecji, migdałów i wanilii miały być wybuchowe, prowokacyjne, uzależniające....
Wymyśliłam sobie, że będzie to Yves-Rocherowa werjsa Lolity L.
No i jak zwykle na moich wymysłach się 'przejechałam'. Mam naprawdę niewiele do napisania.
Flowerparty by Night otwiera się cytrusowo, jak kwaśne miśki Śmiej-Żelki, w które ktoś przez przypadek wsypał parę pałeczek lukrecji z Colorado.
Dalej mamy wplecioną subtelną rożę - lekką, różową, młodą jeszcze ;), a po kolejnej chwili szczyptę startych na proch migdałów. Ten moment jest zdecydowanie słodszy, a gdy na sam koniec dochodzi do głosu waniliowa nuta, możemy uznac, że kompozycja wpisuje się w nurt gourmand....
Niestety, muszę zapytać po raz kolejny: panie Romano, gdzie trwałość, gdzie moc?? Przecież to ma być woda perfumowana! Po 3-4 godzinach szoruję nosem po nadgarstku i łapię zapachowe wspomnienie....
Koniec strzałów w ciemno! - to moje noworoczne postanowienie.
Nos: Philippe Romano
Nuty zapachowe podane przez firmę:
lukrecja, migdał i wanilia (domyślnie: cytrusy, róża)
[Zdjęcia:
1. fotka reklamowa YR
3. lukrecja pochodzi ze strony Schenken ohne denken.de
2,4 i 5 z domowego archiwum]
Klasyczne Flowerparty to jeden z moich zapachowych koszmarów (zbyt podobne do Żadora Diora, by mogły być ładne ;D ), więc tej wersji nawet nie planuję testować (albo tylko na blotterze), tym bardziej teraz, bogatsza o Twoje doświadczenia. :)
OdpowiedzUsuńAle flakoniki to mają urocze. :)
Hej Wiedźmo,
OdpowiedzUsuńjeśli Flowerparty jest Twoją traumą, to wersji 'by Night' serdecznie nie polecam ;)
Jest zbyt podobna....