Letnie aktywności pożerające mój czas powoli się kończą, powracam więc do pachnącego świata z nowymi siłami i entuzjazmem :D
Na pierwszy ogień ;) pójdzie dziś Fumidus od ProFvmvm Roma.
Dostałam flakon Fumidusa i parę cennych mililitrów z przesympatycznej wymiany. Podchodziłam do zapachu jak do przysłowiowego jeża, zwlekałam z testami dłuższy czas, bo... bałam się ;)
Bałam się totalnego zauroczenia i bałam się całkowitego obrzydzenia. Przeczytane wcześniej recenzje wymalowały mi takie obrazy:
Przerażające bardziej niż zachęcające. Ciekawość jednak zwyciężyła :)
Pierwszy "psik" i szok!
Kto tu smaży orzechy?? Toż to cała orzechowa 'obróbka'!
Najpierw orzechy zostają rozdrobnione: posiekane, rozgniecione, roztarte na miękką, gęstą masę. Następnie masa ta ląduje na patelni. Temperatura rośnie, unosi się cudowny zapach - maślany, odrobinę mączny, gorzkawy....
Niestety, beztroski kucharz zapomina o swoim daniu, orzechowa masa przypala się, zaczyna dymić. Dymu jest coraz więcej, kłębią się szarawe chmurzyska, zasłaniają widok patelni i całej kuchni. I kiedy już zaczynamy wątpić, czy uda się cokolwiek uratować, wpada zaspany kuchcik i otwiera okno :D
Przeciąg błyskawicznie radzi sobie z dymną zasłoną i do kuchni wpada zielono-wetiwerowy powiew z pobliskiej łąki (wiem, wiem - w pobliżu nie ma 'wetiwerowych łąk' ;) )
Wetiwerowy aromat zostaje z nami już do końca trwania zapachu. Raz jest mroczny, suchy, podpalony, a innym razem bardziej zielony, ziemisty i wilgotny, jak w Encre Noire od Lalique.
Fantastyczna kompozycja!
Wywołuje tyle skojarzeń, pięknych lub strasznych obrazów, ma niesamowitą moc przekazu i potrafi zauroczyć. Nie jest łatwa, ani przyjemna w dosłownym rozumieniu, ale na pewno warta przetestowania. Cieszę się, że dane mi było Fvmidvsa poznać.
Dzięki Red :*
ProFvmvm Roma Fumidus
Nuty:
wetiwer, brzoza, whisky.
[Zdj. 1 - ze strony: forum.nysa.pl]
[Zdj. 2 - ze strony: fkpixx.de]
[Zdj. 3 - z bloga: http://etosha.weblog.co.at/?cat=6&paged=7]
[Zdj. 4 i 5 mojego autorstwa]
Orzechy? No, tego jeszcze nie było! :)
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się, że szalenie stymulująca dla wyobraźni kompozycja. Mnie też przegoniła po bezdrożach skojarzeń. :)
Magdulenko, wąchnęłabym gdyby nie to,że przypominają Encre Noire PH, po którego testach biegłam czym prędzej do łazienki ;) Jestem jakaś wrażliwa na tą ziemistość :(
OdpowiedzUsuńTo się nazywa powrót z dużym hukiem! ;) Kapitalnie się czytało, a i opisywany zapach do byle jakich raczej nie należy. :) Zgadzam się też z Sabb, że orzechów się nie spodziewałam. Czego to ludzka skóra nie stworzy! Bardzo sugestywna wizja.
OdpowiedzUsuńSabb, Wiedźmo - te orzechy są. Za każdym razem, przy każdym teście :) Tak sugestywne i namacalne, że szok! I nie śmiejcie się, ale zawsze po teście Fumidusa piekę orzechowego pleśniaka :D Taki mi orzechowy ślinotok wywołuje ;)
OdpowiedzUsuńDarlo, ta nuta EN jest 'przykryta', albo lepiej ujmując 'uciekająca'. Raz pojawia się, raz nie. Przetestuj, jak będziesz miała okazję, może u Ciebie wydarzy się coś jeszcze innego? ;)
Ani myślę się śmiać. Nie jest mi do śmiechu, bo zazdroszczę. ;) Uwielbiam orzechy!
OdpowiedzUsuń